Sygnalizacja świetlna na placu Powstańców Śląskich (zwanym także niesłusznie rondem) według zapewnień przedstawicieli Wydziału Inżynierii Miejskiej Urzędu Miejskiego została wykonana wyłącznie tymczasowo z powodu zamknięcia na czas przebudowy ulicy Wielkiej (między ul. Powstańców Śląskich a pl. Hirszfelda). Zgodnie z zapowiedziami miała się przyczynić do ułatwienia przeprowadzenia objazdu na ten czas. Czy tak się stało?

Pierwszym etapem było umożliwienie po północnej stronie Placu przejazdu wokół wyspy z dwóch pasów (a nie jednego, jak miało to miejsce „od zawsze”) – to było trafne usprawnienie.

Przed i po założeniu sygnalizacji na północnym wlocie:



Dalszy ciąg

Sprawy poszły jednak za daleko – bez jakiegokolwiek przygotowania oraz przeprowadzenia rozsądnych symulacji postanowiono wykonać najgorsze możliwe rozwiązanie – tj. budowę sygnalizacji świetlnej na obiekcie, który jak mało który dobrze sprawował się od wielu lat pomimo rosnącego natężenia ruchu samochodowego w ostatnich latach. Rzekomo miało to poprawić płynność ruchu. Sygnalizacja na wielu wrocławskich skrzyżowaniach i przejściach zdaje się pełnić rolę elementu krajobrazu, podobnie stało się i tutaj. Sygnalizacja tutaj jest niezbędna – jak powiedział jeden z przedstawicieli WIM UM.

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,8707703.html

W związku z zamknięciem części ulicy Wielkiej autobusy wysłano standardowo – tak, aby ominęły jak najmniej przystanków (co jest jak najbardziej słusznym). Nikt natomiast nie zadał sobie trudu przeprowadzenia rozsądnej analizy tras objazdów dla samochodów sądząc, że wszyscy dalej będą jeździć przez pl. Powstańców Śląskich.

Na czarno zaznaczono objazd autobusów A, 125/325, innymi kolorami objazdy korzystniejsze dla kierowców aniżeli przepychanie się przez Plac.

Każdy z przedstawionych poniżej wariantów jest zdecydowanie bardziej korzystnym (przede wszystkim czasowo) dla każdego kierowcy niż pchanie się na „uraczony” kolejnymi sygnalizacjami Plac.

Skutki

Czy sygnalizacja pomogła po zamknięciu ruchu na części ulicy Wielkiej? Czy miała w ogóle jakikolwiek wpływ?

Paradoksalnie niektórzy mieli i mają wrażenie, że „nic się nie stało” – ale byli i są to wyłącznie kierowcy samochodów osobowych – i to tylko ci, którzy przemierzają ten Plac z północy na południe (i odwrotnie). Pozostali stracili – i to naprawdę bardzo dużo.

dla pieszych:

Były do przewidzenia – jako grupa najbardziej dyskryminowana we wszelkich możliwych rozwiązaniach i przebudowach, przy ciągłym ograniczaniu liczby legalnych przejść dla pieszych także i tutaj nie znalazła uznania miejskich inżynierów, którzy wadliwy projekt organizacji ruchu zatwierdzili „bez uwag”. Obecnie żeby dostać się do wnętrza placu piesi korzystają głównie z przejść po północno-wschodniej oraz południowo-zachodniej części – a zatem muszą korzystać z przejść z sygnalizacją świetlną wyświetlających dla nich zupełnie przypadkowe sygnały – bez jakiejkolwiek synchronizacji, czy ładu i składu (jako skutek nadawania bardzo dobrze zsynchronizowanych sygnałów dla potoków ogólnych – czyli samochodów). Skutkiem tego jest notoryczne przekraczanie przez nich przejść podczas nadawania sygnału zabraniającego przechodzenia – ponieważ żeby zbytnio nie opóźniać strumieni ogólnych postanowiono fazę dla pieszych nadawać wraz z fazą dla przejazdu tramwajów (na które to pieszy zwykle starają się zdążyć – i zwykle przez to nie zdążają)…

Dodatkowo „tymczasowo” zamknięto także przejście po północno-zachodniej stronie placu (dokładnie naprzeciwko dawnego sklepu RONDO) a pieszym zafundowano fantastyczną wycieczkę: najpierw przez światła na pas rozdziału ul. Powstańców Śląskich (w okolice przystanku tramwajowego) a dopiero stamtąd piesi mają ten zaszczyt, by przedostać się na środek (po odczekaniu swojego na kolejnej sygnalizacji świetlnej). Drugie przejście jest bardzo często blokowane przez samochody, które nie zdążą przejechać, ponieważ (zgodnie z tradycją wrocławskich kierowców) przejeżdżają przez sygnalizator podczas nadawania sygnału zabraniającego na przejazd.

Dowody poniżej:

dla komunikacji zbiorowej:

Pomimo pozornie dużej przepustowości trasy tramwajowej w ciągu ul. Powstańców Śląskich, z powodu instalacji kolejnej sygnalizacji przepustowość ta jest dramatycznie wprost ograniczona. Pomimo przyznania im sygnałów o długości około 30” w stusekundowym cyklu, tramwajom trudno jest je jakkolwiek sensownie wykorzystać. To wiąże się z koniecznością oczekiwania na kolejny cykl, ponieważ synchronizacja nadawania sygnałów między sąsiednimi skrzyżowaniami na kierunku północ-południe (i odwrotnie) występuje wyłącznie dla samochodów. Biorąc pod uwagę konieczność obsługiwania przystanków przez tramwaje, oraz inne nadawanie sygnałów na przejściach przy Sztabowej i Hotelu Wrocław nie istnieje fizyczna możliwość legalnego przejazdu w kierunku północnym tramwaju, który nie musiałby oczekiwać na najbliższej sygnalizacji (odpowiednio przy pl. Powstańców Śląskich oraz przy Swobodnej). Dzięki przedmiotowej sygnalizacji tramwaje na dojeździe do tzw. „Ronda” oraz na jego wyspie tracą około 2 minut przy każdym kursie. Wymiana pasażerów trwa kilkanaście sekund, a podwójne oczekiwanie na „pionowe kreski” znacznie więcej.

Co więcej – jeśli zdarzy się, że na skrzyżowaniu Powstańców Śląskich – Hallera wjedzie jakikolwiek tramwaj z ulicy Hallera w stronę centrum (a zdarza się to średnio co 6 minut w szczycie), to jadący od strony pętli Krzyki/Klecina traci niemal minutę dodatkowo.

Autobusy A i D jadące w kierunku południowym ze względu na obsługę przystanku „Rondo” także tracą jedną zmianę świateł, ponieważ jak powszechnie wiadomo – synchronizacja została wykonana dla jadących (samochodów) a nie „stojących” (autobusów).

dla samochodów (!):

Także i części kierowców znacznie pogorszono warunki jazdy przez ten ważny punkt na mapie Wrocławia. Otóż obecnie o wiele trudniej wjechać na jezdnię wokół Placu z ulicy Kamiennej, ponieważ w godzinach szczytu miejsce po prostu jest zajęte przez pojazdy oczekujące przed światłami. Chętnych do ustąpienia wraz z uruchomieniem sygnalizacji także natychmiast ubyło, ponieważ wszyscy spieszą się, by przejechać na zielonym jak najszybciej. Wcześniej ruch odbywał się stale, może nie szybko – ale przynajmniej płynnie.

Pozostałe kontrowersje i kwestie zgodności z prawem

Bardzo duże emocje wszystkich budzi samo funkcjonowanie owej sygnalizacji, która kompletnie się nie sprawdziła i powoduje paraliżowanie wszystkich potoków oprócz samochodów jeżdżących w ciągu Powstańców Śląskich.

Na samym początku jadących spotyka kompletne zdziwienie o teoretycznym rozmnożeniu pasów z dwóch do trzech. Przy zajęciu któregokolwiek przez jakikolwiek szerszy pojazd trudno jest na pozostałych dwóch zmieścić zwykłe samochody osobowe.

Co więcej – ze względu na notorycznie zaparkowane samochody na chodnikach sąsiadujących z zewnętrznymi pasami, niewielu decyduje się na jazdę przy samej krawędzi. Dodatkowo śmiech u jednych i strach u innych prowadzących budzi kwestia niezgodności oznakowania – znaki F-10 pokazują owe trzy pasy, a żółte, tymczasowe oznakowanie na jezdni pomimo ciągłego odnawiania potrafi zniknąć w ciągu jednego dnia, a przy jego dużej niekompletności kierowcy wracają do podziału na dwa pasy, co widać poniżej:

Z powodu długiego czasu oczekiwania na nadanie kolejnego sygnału zezwalającego nastąpiło ogólne zmniejszenie dyscypliny wszystkich uczestników ruchu w rejonie funkcjonowania sygnalizacji. Skutkiem tego kierowcy samochodów usiłują masowo przejeżdżają na czerwonym „w ostatniej chwili” przecinając tory innych uczestników w momencie nadawania dla nich sygnałów zezwalających na wjazd/wejście. Ci, którzy nie zdążają pozostają często w rejonie pasa rozdziału blokując pieszych lub tramwaje. Motorniczowie, którym pomimo drastycznych ograniczeń powodowanych przez sygnalizację nie wydłużono czasu przejazdu choćby o minutę także nierzadko przejeżdżają na poziomej kresce wiedząc, że nikt jadący prostopadle nie ma pojęcia, jaki sygnał oni w danym momencie otrzymali. Natomiast piesi to już zupełnie inna historia – ze względu na kompletną fragmentację przejść naprzemiennie nadawanymi sygnałami dla samochodów (i pojawiającymi się „w ich cieniu: sygnałów dla tramwajów), zupełnie normalne wydaje się masowe przebieganie pomiędzy samochodami – zwłaszcza ludzi spieszących się do tramwajów. Przy wysokiej prędkości samochodów skutki mogą być naprawdę tragiczne…

Duże wątpliwości budzi istnienie znaku B-20 STOP na skrzyżowaniu z torami tramwajowymi. Ilu użytkowników, tyle jest opinii nt. konieczności przestrzegania lub nieprzestrzegania tego znaku.

Sygnalizacja nie do końca spełnia obowiązujące normy prawne, tj. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (Dz.U.2003.220.2181).

Zgodnie z nim:

Tutaj mamy dwa sygnalizatory dla trzech pasów.:

A struktura podziału dopuszczalnych relacji z poszczególnych pasów wygląda w sposób następujący:

Dodatkowo bardzo interesujące się wydaje ciche przyzwalanie WIM na łamanie prawa przez kierowców (w celu maksymalizacji przepustowości dla samochodów), którzy podczas nadawania „zielonej strzałki” w prawo skręcają z obydwu pasów (zewnętrznego i środkowego) – pomimo, iż Rozporządzenie mówi wystarczająco jasno:

Co więcej – wszyscy (oprócz pierwszego) robią to bez zatrzymania przed sygnalizatorem, zatem także i oni łamią prawo, a na zatrzymujących się niesłusznie trąbią – to właśnie tych trąbiących należałoby wysłać na przymusową reedukację.

Podsumowanie

Biorąc pod uwagę wszystkie przedstawione kryteria widać, iż sygnalizacja w tym miejscu służy jak wiele innych jako typowy element wrocławskiego krajobrazu, a co więcej – narusza elementarne przepisy regulujące możliwość jej istnienia. Drastycznie paraliżuje ruch tramwajowy i znacznie ogranicza dostęp pieszych do przystanków.